Witajcie :)
W dzisiejszym poście sesja w zimowej scenerii z udziałem mojego najcenniejszego kopytnego w całej kolekcji.
Jest to model Alborozo firmy Breyer, w skali Traditional. wyrzeźbionym przez Brigitte Eberl i wyprodukowanym w limicie 6,000 sztuk w 2008 roku. (Można go było nabyć tylko i wyłącznie na ówczesnym BreyerFest).
Po zakończeniu BreyerFest 2008 formę z której powstały wszystkie kopie Alborozo oficjalnie zniszczono. Jak do tej pory jest to jedyny taki przypadek w historii firmy Breyer.
Żeby nabyć ten model na własność trzeba się nastawić na sprowadzenie go ze Stanów i mieć dość gruby portfel :), lub opcja trzecia: być tak zapatrzonym w ten model i tak bardzo go pragnąć, że opcje pierwsza i druga nie mają znaczenia :D.
Jedną z ciekawych faktów o Alborozo jest to, że najdroższą znaną jego kopię (jako custom palomino) pomalowaną przez artystkę Karen Williams, sprzedano za 13,500 USD, co daje równowartość 50 tysięcy polskich złotych! :D, robi wrażenie, prawda?
Inną z ciekawostek jest to, że w 2018 roku Breyer wypuścił serię Alborozo w skali Stablemates, maluszki te są lustrzanymi odbiciami oryginalnego Alborozo i mają zmienione detale (chociażby przylegającą grzywkę) i wyrosły im rogi jednorożca :D.
Sam Aborozo przedstawia ogiera rasy Andaluzyjskiej PRE, i jest wzorowany na żywym ogierze o tym samym imieniu. (Kolejnym miłym faktem jest, że prawdziwy Alborozo był obecny na BreyerFest 2008 i dał pokaz jazdy w stylu hiszpańskim)
Jest maści siwej jabłkowitej, bez odmian.
Na całym modelu jest wiele ładnych cieniowań podkreślających całą grę mięśni.
Są obecne strzałki pod wszystkimi kopytami, kasztany i zaznaczone białka oczu.
Jeśli chodzi zaś o samą pozę, to mi zawsze kojarzyła się z zatrzymanym ułamkiem sekundy, gdy ogier lada chwila poderwie drugie kopyto i uniesie przód w kontrolowanym dębowaniu ( Lavade )
Kosztował mnie mnóstwo zachodu, czasu i funduszy, ale dla mnie wart jest każdej minuty i każdej złotówki, które na niego poświęciłam, i życzę każdemu kolekcjonerowi odnalezienia takiego spokoju i wyciszenia jaki daje zdobycie własnego Świętego Grala...
Cieszę się, że udało Ci się go zdobyć. Czytając ten post miałam na twarzy taki szeroki uśmiech - sama aż nazbyt dobrze wiem, ile satysfakcji potrafi przynieść zdobycie tego jednego jedynego wymarzonego modelu. Muszę Ci też przyznać rację, ponieważ w takich przypadkach pieniądze nie grają roli. ^^
OdpowiedzUsuń