5 Maja, w ostatni niebyt ciepły dzień majówki miałam tę okazję i przyjemność być wraz z mężem na uroczystościach otwarcia sezonu wyścigowego na Wrocławskich Partynicach:
Tego dnia przezornie zaparkowaliśmy kilka ulic dalej, idąc w stronę głównej bramy już wiedzieliśmy, że to była dobra decyzja, ludzie szturmowali tłumnie a o miejscu parkingowym w pobliżu można było zapomnieć... Ruszyliśmy z tłumem w głąb obiektu...
Gdy nagle ruch został wstrzymany i zagrodzono trasę barierkami, trzeba było przepuścić zawodników na wybieg pokazowy, wiadomo, gwiazdy mają pierwszeństwo :D
Trwało to tylko chwilkę zanim mogliśmy ruszyć w stronę toru wyścigowego
Niestety nie byliśmy na imprezie od samego początku i ominęło nas uroczyste odsłonięcie partynickiego krasnala ;D i pokaz woltyżerki, ale zdążyliśmy akurat na gonitwę z płotkami dla 4-latków.
Oraz na najbardziej wyczekiwany przeze mnie pokaz *.*,
Escudero VII rasy Andaluzyjskiej pod Blanką Satorą.
Osobiście wygłaskałam <3, choć kolejka do zdjęć utworzyła się natychmiast i trzeba było się nagimnastykować, żeby mieć ładne zdjęcie, w miarę możliwości bez ludzi w kadrze :).
Następnie były wyścigi płaskie: Nagroda Militaria.pl - gonitwa dla 3-letnich koni III grupy. Dystans 1907 metrów.
A tu widok z bocznej trybuny na lewo...
... i na prawo. Mimo zimnej pogody było nas tego dnia 10 tysięcy odwiedzających na Partynicach :)
Potem oglądaliśmy Paradę Otwarcia Sezonu 2019...
Główna trybuna pękała w szwach, jednak my, przed usadowieniem się gdzieś na gonitwę 5-latków, poszliśmy najpierw na padok wyścigowy, by obejrzeć z bliska uczestników wcześniejszego biegu...
Pośród tłumu raz po raz przejeżdżała konna policja uśmiechając się życzliwie i rozglądając się czuwając nad bezpieczeństwem
Nagrodę Otwarcia Sezonu - międzynarodowa gonitwa z przeszkodami dla 5-letnich i starszych koni. Dystans – 4200 metrów - oglądaliśmy z najwyższego miejsca głównej trybuny...
I ponownie ruszyliśmy na padok wyścigowy podziwiać zwycięzce oraz pozostałych uczestników.
Gościem tegorocznego otwarcia był Robert Janowski, który prowadził ceremonię rozdania nagród po każdym wyścigu.
Na takiej imprezie nie mogło zabraknąć także przejażdżek na kucykach za drobną opłatą, a kucory takie piękności, że żałowałam nieco, że nie jestem dzieckiem i ominie mnie przejażdżka :) ...
No spójrzcie tylko jaki cudowny cremello, na imię ma Hawajka <3...
A ten był najmniejszy z grupy oprowadzanek, chyba miał na imię Kruszynka, ale możne to był tylko przezwisko stajenne :)...
Był najmniejszy to teraz największy, Legolas, wsiadały na niego nieco starsze dzieci, równie piękny co powyższe dwa kopytne...
Kramów, kramików i foodtracków też było sporo, choć ceny festynowe... mieliśmy ochotę na frytki, ale cena nas, miejscowych, odstraszyła.
Kolejną gonitwą oglądaną przez nas, tym razem z dolnego tarasu głównej trybuny był wyścig kucyków :)
Co rusz zmienialiśmy miejsce, Nagrodę Osady Śnieżka - gonitwa dla 4-letnich i starszych koni wyłącznie III grupy. Dystans 1600 metrów. obejrzeliśmy przy bandzie.
Aż przyszedł czas na pokaz wyczekany przez mojego męża :), dżygitówka w wykonaniu Apolinarski Group (Dżygitówka to sztuka jazdy konnej o charakterze akrobatycznym).
Panowie byli fantastycznie poprzebierani w stroje z epoki, dwa z występujących koni były pięknie umaszczone, oba na maść tarantowatą, jednak diametralnie różniącą się od siebie.
Całości dopełniały piękne, zdobione rzędy...
Ostatnim wyścigiem jaki obejrzeliśmy była Międzynarodowa gonitwa z przeszkodami dla 4-letnich koni. Dystans – 3400 metrów.
Podczas wyścigu dwoje dzokejów spadło z koni podczas pokonywania przeszkód a te ani myślały zatrzymać się żeby poskubać trawę, pięknie galopowały po rozległym terenie i ani myślały dać się złapać ;)...
Na odchodne popatrzyliśmy jeszcze na partynickie padoki i zostaliśmy pożegnani przez tańczące ludki-dżokejów :)...