Witajcie :) , wiecie, że Camargue jest jedną z najstarszych ras koni, żyje w stadach dzikich i półdzikich i słynie z maści siwej? Warto przypatrzeć się bliżej tej rasie :).
Konie Camargue pochodzą z Francji, nie są zbyt wysokie, źródła podają, że max. wysokość to 145cm, ale to wystarczy, by nazywać je końmi a nie kucami ;). Ich źrebaki rodzą się ciemne, ale suma sumarum wszystkie kończą jako siwki :D. Jeśli w czeluściach Internetu natkniecie się na stado rozczochranych siwków galopujących przez wodę, jest niemal pewne, że właśnie patrzycie na stado koni Camargue.
Powyżej zdjęcie koni Camargue a poniżej model konia tej rasy w skali Little Bits, by łatwiej wam było porównać, czy model jaki wypuściła CollectA dobrze odwzorowuje cech rasowe:
Powiem wam to, co śledzący mój kanał na YT usłyszeli już dawno temu :), chciałam ją mieć od kiedy zobaczyłam ją na zdjęciach katalogowych. Nieczęsto się to zdarza, bo zdjęcia katalogowe zwykle troszkę przekłamują, więc ostrożnie do nich podchodzę. Gdy jestem pytana jakie nowości zakupię, zazwyczaj odpowiadam coś w stylu " być może tego, tego i tamtego, ale to się okaże jak zobaczę ich real foto albo sama je obejrzę". W przypadku tej klaczy decyzja zapadła od razu: "Biorę" :)
Już na zdjęciach katalogowych zachwyciła mnie swoją "surowością", zwarta budowa ciała, silne kończyny, poczochrana grzywa, która szczotki nie widziała. Widać, że to wytrzymały i silny koń, żadne tam derki i nabłyszczacz do sierści :D.
Na pewno nie jest piękna w klasycznym czy też ogólnym tego słowa znaczeniu. Piękne są barokowe andaluzy z rozwianą długą grzywą, czy błyszczące w słońcu kare fryzy... a to jest mały, bidny konik żyjący na bagnach gdzieś we Francji, ale uwierzcie mi, ma w sobie to coś co bez wahania pozwala mi nazywać go pięknym.
Jakbym porównywała idealnie wypielęgnowany ogród z nietkniętym pięknem przyrody...
Klacz ma w sobie wiele spokoju... niespiesznie rozgląda się powłóczystym spojrzeniem wokół. Gdybym miała wskazać, który z moich koni byłby najbardziej "bomb proof (ang. bombo-odporny)", czyli wszystkie końskie strachy mający głęboko w nosie, zapewne wskazała bym na nią :)
Klacz ma lekkie niedociągnięcia w malowaniu, jak choćby niedomalowanie grzywy w głębszych zakamarkach, ale jest to tak mało rzucające się w oczy, że nie będę nic tu poprawiać. Zdecydowanie więcej jest tu na plus: naturalne kolory, dobre przyciemnienia pyska i oczu, kasztany... grzywa możne i niedomalowana w zagłębieniach ale za to nie jest rozmyta poza konturami.
Podoba mi się w tym oryginalnym malowaniu i jako jedna z nielicznych u mnie pozostanie w malowaniu OF :).
Mam nadzieję, że przekonałam do niej wątpiących, a jeśli nie, to być możne przynajmniej udało mi się wytłumaczyć i pokazać co takiego w niej widzę :).
Na koniec jeszcze zdjęcie z najmniejszą w moim stadzie Pequenią :D
Pozdrawiam! :)
Mnie też ona się podoba i mam nadzieję, że niedługo do mnie trafi :) Gratuluję koniska!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że ją wybierzesz ♥
OdpowiedzUsuńKlacz bardzo majestatycznie się prezentuje, wygląda na bardzo dobrze zadbaną. Ta kremowo - siwa maść bardzo do niej pasuje.:)
Krajobrazy przepiękne! (jak plan filmowy! Chcę w takim miejscu zagrać!) Musze tam pojechać! *.*
Wyczekuję opisu innych koników! :)
Twój blog jest fenomenalny! Uwielbiam go i z chęcią pisze komentarze!
Pozdrawiam i wpadnij do mnie, jeżeli chcesz. :D
♥ Hermione ♥
Klacz jest cudowna - o dziwo podoba mi się bardziej, niż Schleichowa. Bardzo trafne porównanie z tym ogrodem. Ale wracając do konia, troszkę nie podoba mi się jej grzywa, ale mimo to chyba mnie do niej przekonałaś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
schleichikuliny.blogspot.com